Katherine's POV
Usiedli przy stoliku i czekali na
pytania od nas. Oczywiście pierwsze zadała ta fanka.
- Planujecie w najbliższym czasie koncert, albo trasę po Kanadzie?- zapytała.
- Hmm... na razie supportujemy one direction na trasie take me home tour, ale po jej zakończeniu kto wie...- odpowiedział chyba Michael po czym puścił tej dziewczynie oczko, a ta ledwie oddychała.
Zadała jeszcze parę innych pytań, po
czym przeszli do podpisywania zdjęć. Ta fanka chciała być
pierwsza, więc wszyscy uprzejmie ją przepuścili i pozwolili jej
porozmawiać z zespołem przez dłuższą chwilę. Płakała, cały
czas płakała, ale mniejsza z nią. Nadeszła moja kolej. Pierwszy
podpisał się Calum. Potem kolorowo włosy Michael. Teraz
perkusista, którego imienia nie pamiętam, a z autografu nie
dało się rozszyfrować i na końcu blondynek. Trzymał to zdjcie
najdłużej. Pisał i pisał. Gdy wreszcie oddał mi to zdjęcie
zdążył posłać mi jeszcze zalotny uśmiech. Spojrzałam na jego
autograf i oczy zrobiły mi się wielkości spodków. Blodnasek
napisał tam swój numer telefonu z dopiskiem call me xoxo. Nie
zastanawiałam się zbyt długo i od razu wysłałam mu sms „Świetny
występ. Katherine x.”. Po otrzymaniu raportu doręczenia
spojrzałam na niego i po przeczytaniu mojego sms uśmiechnął się
i spojrzał na mnie posyłając mi boski uśmiech. Po kilku sekundach
otrzymałam odpowiedź. „O której kończysz? Możesz się z
lekcji zerwać? Luke xx”. Stwierdziłam, że muszę się
zastanowić. Należę do elity najlepiej uczących się, ale nie
najgrzeczniejszych. „W sumie mogę się urwać. Należę do
najmądrzejszych, a nie najgrzeczniejszych #SWAG. Jak skończysz mogę
pokazać Ci miasto. K x”. Nie wiem dlaczego się na to zgadzam.
Czytając mojego sms uśmiechnął się do ekranu i szybko odpisał.
„Oczywiście, że chcę. Spotkajmy się za 30 minut na parkingu
przed szkołą. L x.”. Nie wiem czemu, ale uśmiechnęłam się
czytając to. Chyba to zauważył, bo wysłał mi następnego sms.
„Masz bardzo ładny uśmiech x” i chcąc nie chcąc znowu się
uśmiechnęłam. „Bajerant xx” odpisałam, a on zaczął się
śmiać. Spojrzał na mnie i posłał mi buziaka w powietrzu, a w
moim brzuchu zaczęło latać stado motyli. Nigdy tego nie czułam.
Mam dopiero 16 lat i nie byłam jeszcze zakochana. Zauroczona owszem,
ale nie zakochana. No cóż, nie trafiłam jeszcze na
odpowiednią osobę, której mogłabym oddać serce i całą
siebie, ale Luke był inny. Nie znałam go praktycznie wcale, ale
wiedziałam, że jest idealny. Teraz tylko trzeba się wymknąć
naszemu woźnemu. Chłopaki już kończą, więc mam niewiele czasu,
a nie wypada się spóźnić. Dobra coś wymyślę. Wymknęłam
się niezauważona z sali i szybko w stronę drzwi wejściowych.
Miałam szczęście, bo woźny sprzątał boisko i nie pilnował
drzwi. Jak wyszłam przyśpieszyłam kroku i stanęłam za rogiem,
czyli tam gdzie nie będzie mnie widać z okna woźnego. Za jakąś
chwilę zauważyłam Caluma i Michaela niosących sprzęt do vana z
ich logiem. Po jakimś czasie moim oczom ukazał się Luke. Od razu
mnie zauważył. Pomógł chłopakom zapakować sprzęt,
powiedział coś reszcie i podszedł do mnie.
- Hej piękna.- zalotnie się uśmiechnął.
- Nie podrywaj.- zaczęłam chichotać.
Chwilę szliśmy w milczeniu, ale po
chwili zaczęłam rozmowę.
- Więc jesteś gwiazdą powiadasz? - o czymś gadać trzeba.
- W swoich stronach może trochę, ale tutaj nie za bardzo. Haha.- zaczął się śmiać.
- Pewnie fajnie musi być osobą sławną.- zaczęłam głośno myśleć.
- Po jakimś czasie jest to dosyć uciążliwe. Te piski fanek mnie przerażają, ale fajnie jest się z nimi spotykać, ale jak nie piszczą.- wybuchnęliśmy śmiechem.
- Nie jesteś taki jak inne gwiazdy. Tyle mogę stwierdzić po chwili rozmowy. - trochę spoważniałam.
- A Ty nie jesteś taka jak te inne laski i nie widzisz Luke'a Hemmingsa tylko tego dzieciaka Hemmo.
- Dobra, dobra za słodko się robi. Co chcesz obejrzeć w mieście?- zapytałam, bo bałam się co z tej rozmowy wyniknie.
- Nie wiem. Może zaczniemy od zjedzenia czegoś. Jakiś Mc Donald's jest w pobliżu?- pyta Hemmo.
- Pan Gwiazda żywi się w fast foodach?- dałam mu kuksańca w bok.
- Tak chcesz się bawić? Jesteś tego pewna?- zaczął się śmiać po czym przerzucił mnie sobie przez ramię.
- Ej Lukey puść mnie! Przestań! Postaw mnie na ziemię!- niestety bez echa.
Szliśmy tak przez pół miasta.
Wreszcie dotarliśmy do jakiegoś fast fooda i Luke postawił mnie na
ziemi. Normalnie scena rodem ze Shreka. Luke zamówił
hamburgera, a ja frytki. Jedliśmy rozmawiając praktycznie o
wszystkim. Między innymi Australii, Kanadzie, twitterze. Zapytał
mnie o moją username i od razu dał follow. Stwierdziłam, że nie
będę tego w bio wpisywać, żeby nie pomyślał, że wykorzystuję
znajomość z nim. Dowiedziałam się, że jutro wieczorem ma samolot
do siebie, czyli nie spędzimy ze sobą zbyt dużo czasu, ale
przecież jest skype, twitter, facebook i w sumie Aaron mieszka w
Australii, więc na wakacje mogłabym jechać z nim. Dobra koniec
planowania, bo nie wiadomo czy wgl coś z tego będzie. Luke zaprosił
mnie do hotelu, żebyśmy posiedzieli z zespołem i nagrali jakiś
śmieszny filmik. Napisałam mamie, że idę spać do Sam. Czyli
spędzę wieczór w towarzystwie 5 seconds of summer. Pewnie
nie jedna fanka o tym marzy...
No to mamy rozdział 2. Mam nadzieję, że się podoba i przepraszam za wszystkie błędy. Jeśli przeczytałeś= zostaw komentarz. @Domia_Skywalker
Pisz,pisz , pisz ♥ Opowiadanie jest super
OdpowiedzUsuń