wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział II.

                                                               Katherine's POV
Usiedli przy stoliku i czekali na pytania od nas. Oczywiście pierwsze zadała ta fanka.
  • Planujecie w najbliższym czasie koncert, albo trasę po Kanadzie?- zapytała.
  • Hmm... na razie supportujemy one direction na trasie take me home tour, ale po jej zakończeniu kto wie...- odpowiedział chyba Michael po czym puścił tej dziewczynie oczko, a ta ledwie oddychała.
Zadała jeszcze parę innych pytań, po czym przeszli do podpisywania zdjęć. Ta fanka chciała być pierwsza, więc wszyscy uprzejmie ją przepuścili i pozwolili jej porozmawiać z zespołem przez dłuższą chwilę. Płakała, cały czas płakała, ale mniejsza z nią. Nadeszła moja kolej. Pierwszy podpisał się Calum. Potem kolorowo włosy Michael. Teraz perkusista, którego imienia nie pamiętam, a z autografu nie dało się rozszyfrować i na końcu blondynek. Trzymał to zdjcie najdłużej. Pisał i pisał. Gdy wreszcie oddał mi to zdjęcie zdążył posłać mi jeszcze zalotny uśmiech. Spojrzałam na jego autograf i oczy zrobiły mi się wielkości spodków. Blodnasek napisał tam swój numer telefonu z dopiskiem call me xoxo. Nie zastanawiałam się zbyt długo i od razu wysłałam mu sms „Świetny występ. Katherine x.”. Po otrzymaniu raportu doręczenia spojrzałam na niego i po przeczytaniu mojego sms uśmiechnął się i spojrzał na mnie posyłając mi boski uśmiech. Po kilku sekundach otrzymałam odpowiedź. „O której kończysz? Możesz się z lekcji zerwać? Luke xx”. Stwierdziłam, że muszę się zastanowić. Należę do elity najlepiej uczących się, ale nie najgrzeczniejszych. „W sumie mogę się urwać. Należę do najmądrzejszych, a nie najgrzeczniejszych #SWAG. Jak skończysz mogę pokazać Ci miasto. K x”. Nie wiem dlaczego się na to zgadzam. Czytając mojego sms uśmiechnął się do ekranu i szybko odpisał. „Oczywiście, że chcę. Spotkajmy się za 30 minut na parkingu przed szkołą. L x.”. Nie wiem czemu, ale uśmiechnęłam się czytając to. Chyba to zauważył, bo wysłał mi następnego sms. „Masz bardzo ładny uśmiech x” i chcąc nie chcąc znowu się uśmiechnęłam. „Bajerant xx” odpisałam, a on zaczął się śmiać. Spojrzał na mnie i posłał mi buziaka w powietrzu, a w moim brzuchu zaczęło latać stado motyli. Nigdy tego nie czułam. Mam dopiero 16 lat i nie byłam jeszcze zakochana. Zauroczona owszem, ale nie zakochana. No cóż, nie trafiłam jeszcze na odpowiednią osobę, której mogłabym oddać serce i całą siebie, ale Luke był inny. Nie znałam go praktycznie wcale, ale wiedziałam, że jest idealny. Teraz tylko trzeba się wymknąć naszemu woźnemu. Chłopaki już kończą, więc mam niewiele czasu, a nie wypada się spóźnić. Dobra coś wymyślę. Wymknęłam się niezauważona z sali i szybko w stronę drzwi wejściowych. Miałam szczęście, bo woźny sprzątał boisko i nie pilnował drzwi. Jak wyszłam przyśpieszyłam kroku i stanęłam za rogiem, czyli tam gdzie nie będzie mnie widać z okna woźnego. Za jakąś chwilę zauważyłam Caluma i Michaela niosących sprzęt do vana z ich logiem. Po jakimś czasie moim oczom ukazał się Luke. Od razu mnie zauważył. Pomógł chłopakom zapakować sprzęt, powiedział coś reszcie i podszedł do mnie.
  • Hej piękna.- zalotnie się uśmiechnął.
  • Nie podrywaj.- zaczęłam chichotać.
Chwilę szliśmy w milczeniu, ale po chwili zaczęłam rozmowę.
  • Więc jesteś gwiazdą powiadasz? - o czymś gadać trzeba.
  • W swoich stronach może trochę, ale tutaj nie za bardzo. Haha.- zaczął się śmiać.
  • Pewnie fajnie musi być osobą sławną.- zaczęłam głośno myśleć.
  • Po jakimś czasie jest to dosyć uciążliwe. Te piski fanek mnie przerażają, ale fajnie jest się z nimi spotykać, ale jak nie piszczą.- wybuchnęliśmy śmiechem.
  • Nie jesteś taki jak inne gwiazdy. Tyle mogę stwierdzić po chwili rozmowy. - trochę spoważniałam.
  • A Ty nie jesteś taka jak te inne laski i nie widzisz Luke'a Hemmingsa tylko tego dzieciaka Hemmo.
  • Dobra, dobra za słodko się robi. Co chcesz obejrzeć w mieście?- zapytałam, bo bałam się co z tej rozmowy wyniknie.
  • Nie wiem. Może zaczniemy od zjedzenia czegoś. Jakiś Mc Donald's jest w pobliżu?- pyta Hemmo.
  • Pan Gwiazda żywi się w fast foodach?- dałam mu kuksańca w bok.
  • Tak chcesz się bawić? Jesteś tego pewna?- zaczął się śmiać po czym przerzucił mnie sobie przez ramię.
  • Ej Lukey puść mnie! Przestań! Postaw mnie na ziemię!- niestety bez echa.

Szliśmy tak przez pół miasta. Wreszcie dotarliśmy do jakiegoś fast fooda i Luke postawił mnie na ziemi. Normalnie scena rodem ze Shreka. Luke zamówił hamburgera, a ja frytki. Jedliśmy rozmawiając praktycznie o wszystkim. Między innymi Australii, Kanadzie, twitterze. Zapytał mnie o moją username i od razu dał follow. Stwierdziłam, że nie będę tego w bio wpisywać, żeby nie pomyślał, że wykorzystuję znajomość z nim. Dowiedziałam się, że jutro wieczorem ma samolot do siebie, czyli nie spędzimy ze sobą zbyt dużo czasu, ale przecież jest skype, twitter, facebook i w sumie Aaron mieszka w Australii, więc na wakacje mogłabym jechać z nim. Dobra koniec planowania, bo nie wiadomo czy wgl coś z tego będzie. Luke zaprosił mnie do hotelu, żebyśmy posiedzieli z zespołem i nagrali jakiś śmieszny filmik. Napisałam mamie, że idę spać do Sam. Czyli spędzę wieczór w towarzystwie 5 seconds of summer. Pewnie nie jedna fanka o tym marzy...






No to mamy rozdział 2. Mam nadzieję, że się podoba i przepraszam za wszystkie błędy.  Jeśli przeczytałeś= zostaw komentarz. @Domia_Skywalker

1 komentarz: